9 września 2016

Issyk Kul - wysokogórskie jezioro

Po górach i przeprawach w mieście w końcu przyszedł czas na wakacje! Ruszamy z Biszkeku blisko 130 kilometrów na wschód kraju - tym razem zobaczyć masyw Tien Shanu i wysokogórskie jezioro Issyk-Kul. W planie oczywiście mamy 1500 rzeczy do zrobienia i zobaczenia i zaledwie cztery dni na wykonanie tego. Jedno jest pewne - ruszamy przed siebie i zatrzymujemy się dopiero w Czołponacie!

Issyk Kul jest drugim co do wielkości wysokogórskim jeziorem świata po leżącym na pograniczu Peru i Boliwii jeziorze Titicaca. Łączna powierzchnia Issyk Kul, leżącego na wysokości naszej karkonoskiej Śnieżki i otoczonego ze wszystkich stron czterotysięcznymi ośnieżonymi szczytami, przekracza kilkunastokrotnie powierzchnię Wielkich Jezior Mazurskich. 

Po Kirgisku Issyk Kul oznacza ciepłe jezioro, co świadczy że nazwa nie wzięła się przypadkowo. Faktycznie zimą nie zamarza, pomimo panujących tu ciężkich warunków. Latem jest stosunkowo ciepłe jak na wysokogórskie jezioro - dla porównania Morskie Oko położone jest na wysokości 1393 m n.p.m. - czy ktoś maczał w nim kiedyś choć palec by sprawdzić jak jest zimne? Nad jezioro co roku przybywają tłumy turystów: Kirgizów, Rosjan i Kazachów, którzy właściwie w lini prostej ze swojego kraju nad jezioro mają przysłowiowy rzut beretem. 

W tym roku mamy szczęście do jezior. Issyk Kul choć wielkością nie dorównuje Bajkałowi rozmiarem, jednak przyznacie, że 182 kilometry długości nadal są imponujące! Do jeziora wpada blisko 100 rzek, natomiast żadna nie wypływa. Co jest jeszcze ciekawe głębokość jeziora miejscami sięga 668 metrów, co stanowi że jest ono piątym pod względem głębokości jeziorem świata!

Czołponata jest jedną z najpopularniejszych miejscowości wypoczynkowych. Można nazwać ją kurortem, choć w naszym rozumieniu tego słowa na prawdę daleko jej do tego miana. Gdy jednak przyzwyczajeni jesteśmy do standardów kirgiskich te kilka sklepów z pamiątkami, zaniedbanych hoteli, fakultatywnych wycieczek i lokalnych restauracji może świadczyć, że jesteśmy w jakimś turystycznym przyczółku. W Czołponacie kotwiczymy w poleconym nam przez Szurika pensjonacie prowadzonym przez Uigurów połączonym również z restauracją, gdzie serwowane jest pyszne, tradycyjne kirgiskie jedzenie.

Drugiego dnia już wiemy, że nie uda nam się zrealizować wszystkich planów. Chęć odpoczynku wzięła nad nami górę. Stwierdzamy, że szczyty Tienshanu poobserwujemy znad tafli jeziora - gdyby tylko chmury chciały się choć na chwilę podnieść, a samochodu nie będziemy w ogóle ruszać przemierzając miasteczko wzdłuż i wszerz na piechotę lub marszrutką.

Rowerki pamiętają zapewne czasy swojej świetności jakieś 20 lat temu... podczas gdy w marinie stoją wypasione jachty bogaczy Kazachskich...

Nieprawdopodobnie czysta woda jeziora

Jedna z plaż w Czołponacie

Idealne siedzisko na klifach

Mnóstwo jest tu podupadłych ośrodków jeszcze z czasów swojej świetności pod godłem ZSRR... sprawiają wrażenie jeszcze nie wykończonych, a już będących w ruinie
Kolejny przykład straszącego molochu

Koszmar uczącego się rosyjski. Żeby choć jedna podpowiedź - a tu jak na złość każda litera zaszyfrowana


Majaczący drugi brzeg i charakterystyczna w krajobrazie tej części Azji jurta...

Na straganach można obkupić się w wędzone ryby


3 komentarze :

  1. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Faktycznie samo spędzanie aktywnie wolnego czasu jest bardzo miłe i jeśli chodzi o mnie to ja lubię akurat żeglować po naszych jeziorach. W ubiegłym roku czarterowaliśmy jacht z http://tempesta-jachty.pl/ i praktycznie ja w ogóle nie schodziłam z pokładu :)

    OdpowiedzUsuń