14 marca 2016

Kolej Transsyberyjska

Podróż koleją transsyberyjską moim zdaniem należy do atrakcji „must experience” oraz powinna się znaleźć bezwzględnie na podróżniczej mapie każdego globtrotera. Warto tego doświadczyć, warto to przeżyć – raz… i tylko raz.

Stoimy na dworcu w Moskwie i wpatrujemy się w bukwy odczytując z którego peronu odjeżdża nasz pociąg. Relacje Moskwa – Ułan Bator, Władywostok czy Pekin brzmią orientalnie. To nieprawdopodobne, że odległości w tym przypadku liczone są w tysiącach kilometrów, a czas odmierzany jest w dniach! Kolej transsyberyjska to ogólna nazwa sieci żelaznych dróg przebiegających przez Syberię. Jej elementami są linia Transmandżurskiej, Transmongolska, Kolej Bajkalsko-Amurska oraz linia Moskwa-Władywostok, którą zwykło się zwać Transsyberyjską. To właśnie ta ostatnia jest najdłuższą linią kolejową na świecie przekraczającą 8 stref czasowych, a całkowita długość torów wynosi 9288 km!

Nasz pociąg jedzie do Pekinu, my jednak wysiądziemy po 3 dniach i czterech nocach po 5153 km drogi z Moskwy licząc. W międzyczasie zmienimy 5 stref czasowych, przekroczymy Ural będący granicą Europy z Azją i… mam nadzieję w końcu się wyśpimy!

Podróż ze stolicy Rosji na Daleki Wschód zaczyna się w moskiewskim Dworcu Jarosławskim. Po 210 kilometrach jazdy pociągu ma miejsce pierwszy ważny przystanek - w mieście Włodzimierz. Następny – po 6 godzinach. Jest nim Niżny Nowogród. Dalej kolej zatrzymuje się w Kirowie (po 917 km) i Permie (po 20 godzinach i 1397 km). Na 1777 kilometrze jazdy pokonuje granicę między Europą, a Azją. Następne przystanki to: Jekaterynburg (po 1 dniu, 2 h i 1778 km), Tiumen (po 2104 km), Omsk (po 1 dniu, 14 h i 2676 km), Nowosybirsk (po 1 dniu, 22 h i 3303 km), Krasnojarsk (po 2 dniach, 11h i 4065 km), Taiszet (po 4483 km), Irkuck (po 3 dniach, 4h i 5153 km). 

Stoi na stacji lokomotywa… tam coś dymi, tu coś buczy. Patrzę na nią i wierzyć mi się nie chce, że jestem tu gdzie jestem i zaraz odbędę podróż, o której do tej pory czytałam tylko w książkach. Sama Syberia wydaje mi się tak odległą krainą… Po plecach przeleciał dreszcz emocji.

Cała nasza 17osobowa banda zwana pieszczotliwie „4a” rusza do wskazanego przedziału. Przed wejściem witamy się i podajemy bilety naszemu Prowadnikowi. Słowo to nie bez przyczyny piszę z wielkiej litery. Prowadnik to w transsibie osoba niezwykle ważna, z którą trzeba żyć w dobrej komitywie i najlepiej zaraz po rozpoczęciu podróży zacząć budować pozytywną relację. Prowadników jest dwóch, to osoby które dbają o wagon, jego czystość, porządek oraz odpowiednie zachowanie podróżnych. Oznajmiają postoje na kolejnych stacjach, zamykają toalety na kilkanaście minut przed stopem, sprzedają podstawowe produkty żywieniowe, a na peronach podczas postojów czekają przed wejściem do pociągu i pilnują, by nikt niepożądany nie dostał się do środka. My naszego od razu polubiliśmy – mamy wrażenie ze wzajemnością!

W kolei transsyberyjskiej do wyboru są trzy klasy wagonów:
  • Platzkartna – trzecia klasa z wagonami sypialnymi bez przedziałów. Łóżka są piętrowe, bogate życie towarzyskie zagwarantowane. 
  • Kupe – druga klasa, gdzie cztery kuszetki znajdują się w eleganckich, zamykanych przedziałach 
  • Pierwsza klasa – gdzie znajdują się tylko dwie kuszetki 
Podróż zatem mija nam w wesołej, wycieczkowej atmosferze. Mimo ziąbu na zewnątrz w środku wagon jest przegrzany, a temperatura sięga 28 stopni! Za oknem krajobrazy niezmienne – tajga, lasy sosnowo-brzozowe. Czasami jakieś pola zawiane śniegiem, małe wsie, o których zdaje się nikt nie pamięta oraz betonowe obrzydliwe miasta. Szarość. Kolejne stacje okazują się być po pierwszych 10 godzinach podróży nie lada atrakcją – już na 20 minut przed wysiadką wszyscy się ubierają, synchronizują zegarki, ładują telefony i aparaty. Gdy pociąg zatrzymuje się na stacji kolorowa masa wylewa się na perony. Jedni trenują, drudzy kupują, jeszcze inni szwędają się robiąc zdjęcia. Każdy te 20/30 minut spędza najaktywniej jak się da. Na stacjach kupić można jedzenie na najbliższe set kilometrów podróży. Właściwie wiele innych rzeczy też można kupić...w zależności od tego, którego obwoźnego handlarza przywieje akurat na peron.

Kolejną ciekawostką związaną z podróżami koleją transsyberyjską jest czas oraz… podróże w czasie. Pociąg jadąc z Moskwy do Irkucka przekracza 5 stref czasowych. Co ciekawe jednak jest fakt, iż czasem obowiązującym w pociągu jest czas moskiewski. We wszystkich przedziałach prócz... restauracyjnego. Tam obowiązuje czas lokalny! Zadziwiające zatem jak na przestrzeni kilkudziesięciu metrów można odbyć podróż w czasie.

Po czterech nocach i trzech dniach w świcie wysiadamy w Irkucku. Wita nas kilkunastostopniowy mróz, budzące się do życia miasto oraz jak na potęgę Rosji przystało pokaźny, betonowy, masywny dworzec.

Wracając do początku posta… Warto tego doświadczyć, warto to przeżyć – raz… i tylko raz. Bo tylko za pierwszym razem czuć tą magię, świeżość, podekscytowanie.

stacje jakich z jednej strony wiele - z drugiej tak mało na 5500 km trasie fot. Maciej Sokołowski


Wagon sportowy fot. Maciej Sokołowski

Robercik z samowarem i szklanicą, które w ramach przyjaźni polsko-ruskiej każdy chyba zakupił fot. Maciej Sokołowski

A to tylko część ekipy sportowej na jednym z  treningów na stacji fot. Maciej Sokołowski

Komfortowe, wygodne, wieloosobowe... takie są przedziały w kolei transsyberyjskiej fot. Maciej Sokołowski


Klasa 4a w Irkucku... fot. Maciej Sokołowski

....z Prowadnikiem, z którym bardzo się zżyliśmy  fot. Maciej Sokołowski

9 komentarzy :

  1. Bardzo ciekawa relacja z przebiegu trasy. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow... moje marzenie! a wiesz ze transsyberyjska mielismy zaczac nasza wycieczke? nadal jest na podium na mojej bucketlist! CUDOWNIE!

    OdpowiedzUsuń
  3. Podróż niesamowicie ciekawa, zawsze ciekawila mnie ta trasa, bo dla mnie jest ona całkowicie egzotyczna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadza się! Ja bym chciała jeszcze zrobić jakiś odcinek latem, by zobaczyć jak to na tych peronach życie kwitnie!

      Usuń
  4. oj koniecznie trzeba zrealizować!

    OdpowiedzUsuń