Książka od lat jest obecna w domu, pożółkłe kartki,
wytargana okładka będąca odrębną częścią całości. Stempelki biblioteki (strach
się bać która to biblioteka i gdzie nalicza narastające lat odsetki za
przetrzymanie). W końcu przed wyprawą w Andy sięgam po nią bo kiedy jak nie
teraz. Mowa o książce „wyżej niż kondory”, czyli opowieści o Pierwszej Polskiej
Wyprawie Andyjskiej, która odbyła się w latach 1933-34. Tak! 34 rok! Cudownie
napisany dokument, piękny język, piękne górskie opisy i przemyślenia, ideały
którymi kierowali się wspinacze, a które łączyły bardzo wąskie na ów czas
środowisko górskie.
W skład wyprawy weszli Stefan Daszyński, Jan
Dorawski, Adam Karpiński, Konstanty Narkiewicz-Jodko, Stefan
Osiecki i autor Wiktor Ostrowski. Autor opisuje wejścia na dziewicze
szczyty Kordylierów (m.in. Mercedario 6670 m). Wspinacze wytyczyli także drogę
na dziewiczej wschodniej ścianie Aconcagua (6960 m) zwaną do dziś Ruta de los
Polacos, stanowiącą ambitny cel wejścia na tą jakże komercyjną obecnie górę.
Polska wyprawa zapisała się w historii wypraw zapisując wiele nazw na białym
jak do tej pory skrawku mapy. Mamy tu Lodowiec Polaków, Glaciar Ostrowski i
Glaciar Karpiński, a także El Pico Polaco.
Ponadto eksploracja Puny przez Polaków jest zapamiętana do dziś… dwójka
wspinaczy spotkanych przeze mnie pod szczytem Ojos del Salado (wejście na ten
najwyższy wulkan świata oraz II co do wysokości szczyt Ameryki Południowej
należy nomen omen do Polaków. Dokonali go podczas II Polskiej Wyprawy
Andyjskiej) słysząc iż jestem z Polski, niemalże na trzy cztery ściąga czapki z
głów mówiąc, że Polacy to ludzie gór i wiele tematów im się zawdzięcza w
Andach.
Książkę o górach, chorobie wysokościowej, walce z samym sobą
i swoimi słabościami kończę czytać leżąc w naszym obozie na 4300 metrów i
obserwując wokół mnie wszystko to, co przeszło 80 lat temu pisali pierwsi
wspinacze. Podnoszę głowę i czuję ten wiatr, ten sam zapach powietrza to samo
słońce opala moją twarz. To jest dopiero magia!
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz