George Mallory zapytany w 1923 roku o sens zdobywania Everestu przez nowojorskich dziennikarzy odpowiedział słynne słowa "because it is there". Tak też trochę jest z tą naszą Koroną Gór Polski. A przynajmniej naszym na nią planem.
Nigdy wcześniej nie interesowaliśmy się zdobyciem najwyższych szczytów polskich pasm górskich. Raczej jeździliśmy w nie i łaziliśmy - tam gdzie dziko, gdzie się dało, gdzie sypnęło śniegiem, gdzie jest fajny zjazd. Na wielu szczytach się bywało, ponieważ akurat były na szlaku. Owszem słyszałam, a nawet mam kilkoro znajomych którzy z pasją realizują zdobywanie kolejnych wierzchołków, pomalutku, szybkościowo, rodzinnie, solo, zimowo itd.
Gdy mój kolega z Portalu Górskiego - Bartek Andrzejewski wydawał Górską Koronę Polski - stwierdziłam, że ta pozycja musi znaleźć się w naszej górskiej biblioteczce. Tak też się stało, miałam nawet przyjemność napisać recenzję książki. Z Bartkiem w międzyczasie widziałam się jeszcze kilkukrotnie ale nie udało mi się po dziś dzień poprosić go o dedykację. Dedykację dla naszej rodziny, mobilizację, byśmy powoli, wszyscy razem ruszyli w piękną podróż ku odkrywaniu nowych miejsc, gór i szczytów.
Ostatnie dni ubiegłego roku rzuciły nas zupełnie nieoczekiwanie w Góry Kamienne! Wstyd przyznać, ale gdyby ktoś wcześniej zapytałby mnie gdzie one się znajdują mgliście wskazałabym na największą okolicę gór mało-co-mi-mówiących czyli Ziemię Kłodzką i to coś, co ciągnie się na wschód od Karkonoszy. No i w sumie bym trafiła. Gorzej już by było gdybym miała się tam znaleźć i odnaleźć. Spacerów nie planowaliśmy, podobnie jak wyjścia w góry! Nasze commandogroszki mają dopiero 4 miesiące!
Jednak propozycja 15 minutowego spaceru od schroniska PTTK Andrzejówka na Waligórę, czyli najwyższy szczyt, nagle stała się dość kusząca. W końcu nie bez kozery zakupiliśmy najlepsze na rynku nosidełka dla naszych szkrabów!
Zaczęliśmy od... popasu w schronisku. Pozytywnie zaskoczyło mnie, że wielokrotnie schronisko to zdobywało wysokie lokaty w corocznym rankingu schronisk prowadzonym przez NPM. Oznacza to, że czytelnicy oddawali swoje głosy na klimat i obsługę tego miejsca. Dostępny obiekt prosto z drogi, to znaczy jest możliwość zaparkowania auta zaraz przed (plus dla rodzin z dziećmi) może być dobrą bazą wypadową na przyszłość. Ewentualnie dla planujących rowery w Górach Kamiennych (sporo tras mtb).
Na początku dość niechętnie, z racji napierającego wiatru ruszyliśmy tylko zobaczyć tablicę z oznaczeniami szlaku. I faktycznie okazało się, że najkrótsza droga, czyli żółty szlak prowadzący ze schroniska na szczyt zajmuje zaledwie 15 minut! Podejście jest jednak strome i zwłaszcza zimą może przysporzyć trochę trudności. Nie ma co bagatelizować górki mającej zaledwie 936 metrów! Wycofaliśmy się zatem z tego podejścia i stwierdziliśmy, że nadłożymy 15 minut drogi (sic!) by szczyt "zaatakować" od strony przełęczy.
Niebieskim szlakiem, wygodnym, szerokim chodnikiem ruszamy na przełęcz Pod Suchawą, by odbijając na żółty szlak wejść na szczyt od drugiej strony wygodną już ścieżką z niewielkim nastromieniem. Na szczycie znajduje się kamienny obelisk i tabliczka ze szlakami. Karłowate buki i tyle... żadnych widoków, bujna roślinność.
Całość wycieczki to około 5 km, 1h20min spaceru z balastem w nosidełkach i miła, zimowa aura którą w końcu w tym roku udało nam się odnaleźć.
Schronisko PTTK Andrzejówka |
Miłym zaskoczeniem okazały się liczne trasy MTB w tym rejonie |
Podejście jest takie, że właściwie go nie czuć |
Na szczyt prowadzi żółty szlak przez przełęcz Pod Suchawą |
Zima, w końcu zima. |
Waligóra, 936 m n.p.m. - Góry Kamienne |
Na szczycie nie ma co liczyć na widoki. |
GOPR jak coś - czuwa |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz