Wschody słońca mają swój niezaprzeczalny klimat. Być może dlatego, że to właśnie z nimi nie jesteśmy opatrzeni? Częściej bowiem zdarza się widywać zachody słońca. Gdyby do tego dodać góry maluje się idealny plan wycieczki. Wschody słońca można oglądać z wielu szczytów w Polsce, ale nie wiem czy tylko ja mam takie wrażenie, czy właśnie te z Babiej Góry "smakują" najpyszniej.
Dla planujących taką wycieczkę opcji jest kilka. Najbardziej sensowne to nocleg w schronisku PTTK Markowe Szczawiny – skąd albo przez Przełęcz Bronę albo przez Perć Akademików (szlak zamykany na zimę) pitniemy na szczyt. Można również podjechać na Przełęcz Krowiarki i zostawić auto na jednym z dwóch parkingów i stąd ruszyć na szczyt Babiej czerwonym szlakiem. W tym przypadku czeka nas ponad 700 metrów podejścia w pionie i około 2,5 godziny podchodzenia. Jest to oczywiście czas sugerowany, który w zależności od pory roku i warunków oraz naszej krzepy będzie się różnić. Tak, by nie zostać zaskoczonym przez wschód słońca najlepiej wyjść z zapasem czasu.
Na nasz spacer obraliśmy jesienny dzień, poranek 1 listopada. Mimo, iż wydawałoby się, że jest po sezonie w górę zmierzało trochę osób. Jako, że z tak szlaku na szczyt jak i samej Babiej Góry roztaczają się rozległe widoki już po drodze, w blasku księżyca można podziwiać widoki i poświatę na horyzoncie zwiastującą rychły wschód słońca. Przez wysokość Królowej Beskidów oraz jej wybitność (rozumianą jako różnicę wysokości między szczytem a najniższą okalającą go warstwicą) Babia jest narażona na pierońskie wiatry – właściwie przez cały rok. Warto mieć to na uwadze pakując plecak – zwłaszcza że na szczycie możemy zabawić kilkadziesiąt minut patrząc na rozgrywający się przed nami spektakl barw, światła i cieni. Zdarza się, że najwytrwalsi widzowie siedzą trzęsąc się pod nic nie dającymi polarkowymi kocykami.
A teraz o tym co z tej Babiej zobaczymy... panorama jest rozległa i obejmuje: Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, Tatry tak po stronie polskiej jak i słowackiej, Góry Choczańskie, Niżne Tatry, Małą i Wielką Fatrę. Nic tylko usiąść i uczyć się topografii.
Z Babiej Góry mamy możliwość zejść tym samym szlakiem, Percią Akademików (szlak żółty) – szlakiem zdecydowanie najtrudniejszym, wyposażonym w łańcuchy, zamykanym czasowo na okres zimy – albo kierować się w stronę Przełęczy Brona, skąd czerwonym szlakiem zejdziemy do schroniska.
My jednak na wczesną porę i pięknie rozpoczęty dzień wybieramy się dalej szlakiem niebieskim na Małą Babią Górę (Cyl) 1517 m n.p.m. Podobnie jak w sezonie szczyt ten jest zdecydowanie rzadziej uczęszczany, a przecież to trzeci co do wysokości szczyt Beskidów po Babiej Górze i Pilsku. W przeważającej mierze trawiasty jest idealnym miejscem na odpoczynek. Gdy nasz szlak łączy się z żółtym i czerwonym biegnącymi płajem skręcamy z powrotem do Przełęczy Krowiarki. Czeka nas 10 kilometrowy, niemęczący spacer właściwie biegnący po jednej poziomicy. Po drodze mamy możliwość wstąpić do schroniska po strawę.
A teraz jakie aplikacje bezpłatne na telefon mogą nam się przydać podczas wędrówki oraz na etapie jej planowania:
- Ratunek – wezwanie pomocy w górach z ustaleniem dokładnej naszej lokalizacji. Aplikacja łączy się z numerem ratunkowych w górach (TOPR, GOPR) lub nad wodą (WOPR, MOPR).
- Mapy.cz – jakby naszło nas zwątpienie ile jeszcze i którędy szlak, to jest właśnie aplikacja pokazująca aktualne położenie na mapie oraz okoliczne szlaki.
- pogodowe: Meteoblue lub ICM, nie tylko by sprawdzić pogodę ale również by przekonać się czy będziemy mieć do czynienia z inwersją, czy szczyt będzie spowity w mgłach i z widoków nici.
Widok na flankę Tatr na horyzoncie |
3...2...1... start punkt widokowy na Kępie – czerwony szlak, w tle Babia |
Wschód słońca to czas na relaksik, pod warunkiem że jesteśmy dobrze ubrani i zabezpieczeni przed wiatrem. |
... na tyle, że zeskakując z tego kamienia wylądowałam dwa metry dalej |
Trawy i kosówki – klimat Małej Babiej Góry |
... a wiatr nadal nie ustaje |
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz