18 lutego 2015

Los Celebritos - czyli nasza wyprawa w Andy

Dziś dostałam maila od kolegi z pracy zatytułowanego "gdzieś się wybroła" z treścią jak poniżej :)


Ano... może nie wybroła ale wybiera. Pakuje się... rzeczy leżą - zajmują całą jadalnię. Kolejne rzeczy leżą w salonie - zajmują cały salon. I tak zamiast się pakować robię krótki odpoczynek zbierając myśli. 

Wybywamy jutro... w planach najwyższy wulkan świata - Ojos del Salado. W planie może Aconcagua, może Nevado Tres Cruces... czas, siły, chęci i siła parcia pokaże :)

Znajoma stworzyła specjalną stronkę, logo... gdzie śledzić będzie można nasze poczynania. Nasuwa się jednak pytanie - jak do cholery będziemy ją aktualizować skoro siedzieć będziemy albo wysoko w górach, albo w głębi Atacamy i kontakt z resztą świata będzie możliwy tylko dzięki telefonowi satelitarnemu? Dojdziemy do tego jakoś. Mimo to, zapraszam na śledzenie Los Celebritos na fb lub na stronie!


17 lutego 2015

Na skitoury w Gorce

Może szumnie powiedziane patrząc na nasze weekendowe osiągnięcia w tym temacie - sobotni spacer na trasie schronisko pod Turbaczem-Turbacz oraz sobotni zjazd żółtym szlakiem do Nowego Targu czyli jakieś 5 km. Nie mniej jednak Gorce w całej swojej rozciągłości są piękne i zapewniają cudowną, rozległą panoramę na caluśkie Tatry! W Parku nie brakuje również tras narciarskich - do schroniska pod Turbaczem dociera sporo osób zarówno na śladówkach jak i turach. 



To była szybka, acz medialna akcja

Mentor, wujek-co-o-skiturach-wie-wszystko

Mimo, że szczyt znajduje się 10 minut od schroniska oni szli...


i szli...


aż w końcu doszli


na szczycie oczywiście trzeba się było napoić


by ruszyć na dół..nie daleko jednak bowiem szreń popsuł całą zabawę!


Na pikuuuu!

Centrum Górskie Korona Ziemi w Zawoi

W Zawoi u stóp Babiej Góry powstało niezwykłe miejsce, którego istnienie na etapie pisania mojej pracy dyplomowej na temat komercjalizacji wypraw na Koronę Ziemi przyprawiłoby mnie o szybsze bicie serca i chęć jak najszybszego znalezienia się na miejscu i studiowania…studiowania.

Na miejscu zjawiamy się z Wojtkiem w dniu oficjalnego otwarcia. Jest mnóstwo znajomych twarzy ze świata górskiego. Inaugurację działalności Centrum Górskiego uświetniają wybitne sławy świata górskiego: Janusz Majer, Krzysztof Wielicki, Anna Milewska - życiowa partnerka Andrzeja Zawady, Jasiu Gołąb, Rysiu Pawłowski, Leszek Cichy, Kacper Tekieli, Adam Bielecki, Peter Hamor, Denis Urubko oraz mnóstwo innych osób z tego świata.

Centrum Górskie Korona Ziemi to ekspozycja poświęcona historii zdobywania Korony Ziemi. We wnętrzu znalazły się makiety 9 najwyższych szczytów wszystkich kontynentów. Bo choć kontynentów mamy 7 to na dwóch z nich trwa spór, który szczyt jest najwyższy – Góra Kościuszki w Australii czy Piramida Carstensza  w Australii i Oceanii lub w przypadku Europy – Mont Blanc versus Elbrus. Każda z gór ma swojego opiekuna, o czym można przeczytać na stronie Centrum.


W Centrum znajdują się pamiątki przekazane przez polskich himalaistów. Wśród eksponatów jest czekan Wandy Rutkiewicz, kamień z Mont Everest oraz plecak Krzysztofa Wielickiego. Mnóstwo jest zdjęć oraz zebranych przez lata artefaktów. Latem na terenie Centrum będzie dostępny również Park Linowy, a samo miejsce będzie nie tylko „muzeum” lecz przede wszystkim tętniącym życiem obiektem, gdzie przeprowadzane będą liczne szkolenia i warsztaty. I tego życzymy – by w tym miejscu można było dotknąć i tworzyć historię oraz poczuć ducha gór. 















16 lutego 2015

Wintercamp 2015


Rozpędzone nie wiadomo co - quad na gąsienicy czy jak to nazwać - pędzi na górę. Walą się na nas plecaki, Kakuś trzyma całym swoim ciałem jakieś walizy ze sprzętem telewizyjnym, chwila grozy bo oto otwierają się samoistnie boczne drzwi podczas jazdy, góra dół...choroba morska, aż w końcu docieramy - Schronisko pod Turbaczem - Wintercamp 2015 czas zacząć!

Na miejscu czeka już ekipa: organizatorzy, goście, uczestnicy - ogólnie cała rodzina królika, bądź wymiennie "rodzina z wyboru".

To już VI odsłona Wintercampu czyli zimowego, górskiego szkolenia w postaci kilkudniowego biwaku. Biwaku nie w przenośni a dosłownie, bo jego uczestnicy śpią w namiotach bądź jamach śnieżnych. Ot co!

Wintercamp to przede wszystkim szereg warsztatów: lawinowych, medycznych, terenowych, sprzętowych oraz skitourowych. Całość przeplatana jest doskonałą zabawą, wspinem na specjalnie przygotowanej ściance lodowej (bądź tablebouldering) oraz slajdowiskami zaproszonych gości. 

Organizatorzy przeszli samych siebie w medialnym nagłośnieniu imprezy – sztaby dziennikarzy odpowiadały niemalże ilości organizatorów :) Wielokrotnie natomiast liczbę organizatorów przerosła ilość osób, które przybyły tu by wspólnie spędzić czas z boku śledząc wintercampowe zmagania. Miało to swoje odbicie w gęstości zaludnienia na metr kwadratowy schroniska pod Turbaczem.

Genialna atmosfera, idealna pogoda, oszałamiające widoki na całe pasmo Tatr i mnóstwo, absolutnie mnóstwo śniegu! Zdecydowanie wintercamp wpisuje się w absolutne „must have” imprez rodziny z wyboru!

Więcej informacji na stronie: http://wintercamp.org.pl/


Szkolenie skitourowe

Dla każdego starczyło nart.

Wintercamp to również doskonała możliwość do zapoznania się z nowinkami technicznymi.

W środku Maciej główny specjalista ds. całego tego zamieszania.

Było szkolenie lawinowe....

Jest i slack

Oli na punkcie podczas gry terenowej.

Dla takiego widoku i takiego słońca...


Rodzina z wyboru

Jasiu Gołąb z Matejką z Woda, Góry, Las

Focia z rąsi być musi.

Przed jamą śnieżną - wejść czy nie?

Rozmowy kuluarowe


Zamieniamy Rysia na...

Roberta Kantereita.

Rysiu poGROMca.

11 lutego 2015

na biegówki do Dąbrowy

Wczorajszy materiał TV Zagłębie dotyczący tras biegowych w moim mieście skłonił mnie do napisania posta o... narciarstwie biegowym w moim mieście. Odkrywcze, co nie?

Od jakiegoś czasu jestem szczęśliwą posiadaczką nart Back Country, czyli troszkę szerszych niż zwykłe biegówki nartek, jednak nadal bardzo lekkich i uniwersalnych. Idealnie nadają się na wędrówki po terenach nizinnych jak i całkiem nieźle dają sobie radę np. na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. 

Nauka jazdy na nartach biegowych należy raczej do tych z serii łatwe, szybkie i przyjemne. Ruch jest naturalny, pracuje całe ciało - od obręczy barkowej po czubki palców u stóp. Jest to doskonała alternatywa do treningu biegowego. I wszystko byłoby idealnie, gdyby był jeszcze śnieg...

A z tym jak wiadomo jest u nas różnie :/ Nie mniej jednak jeśli spadnie w Centrum Sportów Letnich i Wodnych nad jeziorem Pogoria III rusza wypożyczalnia nart biegowych. Ci wszyscy którzy chcą spróbować sportu, a nie do końca są przekonani czy im "siądzie" - mogą na kilka godzin wypożyczyć sobie kompletny sprzęt od nart, butów po kijki.

W Dąbrowie położone są również ślady pod biegówki - zazwyczaj wokół jezior Pogoria, w okolicy Pustyni Błędowskiej. Jest frajda, choć nadal wiele osób nie za bardzo wie co oznaczają takie pręgi na ściegu więc chodzi po tym, depta, zasypuje. Nie mniej jednak biegóweczki polecam gorąco wszystkim amatorom sportów wszelakich. Coś innego - coś ciekawego :)



Pogoria II

Pogoria I

Pogoria I

Pogoria II



10 lutego 2015

Rysianka - Lipowska - w stronę Złatnej i freeride wieczorną porą do Sopotni

Po wręcz idealnym dniu musi przyjść załamanie pogody! Góry muszą pokazać drugie oblicze, muszą przypomnieć, że choć Beskidy to nie można z nimi pogrywać, że nawet tutaj potrafi zawiać, zamieść i zakręcić trzy razy, tak że człowiek sam nie wie już gdzie jest i w którym kierunku zmierza.

Budzik... Przez otwarte jedno oko patrzę za okno i nie wierzę. Zacinający śnieg miesza się z tumanami śniegu zalegającymi na dachu podrywając je w górę. Jak okiem sięgnąć poza rzeczonym dachem nic nie widać. Mgła, zamieć, zawieja... Plus jest taki, że niewątpliwie napada świeżego puchu. Lista minusów jest jednak dużo dłuższa...

Wkrótce podrywamy się do zrobienia pętli przez Halę Lipowską w stronę Złatnej i powrót gdzieś po szlaku z powrotem na Rysiankę. Pamiętając wczorajsze warunki w lesie na zjazdach już nie możemy się doczekać co przyniesie nam dzisiejszy dzień. Kilkadziesiąt minut później, w mgle białej jak mleko, przez którą ziemia łączy się z lasem, a ten z niebem, a na domiar złego non stop sypie dobiega nas głos mentora Pticy - uwaaaaagaaaaaa tu jest górka! Suniemy w dół po polanie pokrytej puchem nie mając jakiegokolwiek punktu odniesienia, gdzie stromiej, gdzie płasko. Właściwie jest jak w środku piłeczki ping-pongowej - wszędzie biało! W lesie trafiamy na przecinkę, którą docieramy do płaju. Tutaj przy odgłosach łamanych drzew i silnych podmuchach wiatru zakładamy foki i czym prędzej opuszczamy to przeklęte miejsce kierując się do najbliższego szlaku i w górę do schroniska! Pędzimy w stronę schroniska zataczając dopołudniową 7 km pętlę. Wojtek idący jako pierwszy raz po raz znika mi z oczu, w zależności od mocy dmuchającego wiatru. Gogle zamarzły, śpik po pas, odmarza jedno poliko. 

Po południu następuje podział w grupie. Faceci ruszają dłuższą drogą do Korbielowa, a ja z Sarą decydujemy się na szybszy zjazd do Sopotni cytuję "o tu, tu w dól - do przecinki i cały czas w dół - grunt trafić w przecinkę".

Gdy 16.00 wybiła ubrane po zęby i wyposażone w gpsa wychodzimy przed schronisko - wpinamy narty i.... patrzymy w poszarzałą już o tej godzinie biel absolutną roztaczającą się przed nami i powtarzając jak mantrę słowa Pticy - grunt to trafić w przecinkę. 

Efekt:
Przecinka w lesie jest mitem - nie udaje nam się do niej dotrzeć, choć trawersujemy cały czas las uprzednio zjechawszy oczywiście za nisko...
Powoli zaczyna się ściemniać i gdy w końcu docieramy do jakiejś szerszej ścieżki jest już zupełnie ciemno! Światło czołówek na nic się zda bo śnieg zacina tak mocno, że prócz niego na pół metra przed nami nic nie widzimy.
Po drodze pokonujemy kilka małych upierdliwych dolinek...śnieg sięga po kolana, mijamy powalone drzewa, młodnik i przeklinamy się, że ze schroniska wyjechałyśmy za późno.
Pozornie bajkowy i lajtowy zjazd dał nam lekko w tyłek - do facetów zjechałyśmy całe ośnieżone ale jakże szczęśliwie :)




Gdy zawieja ustała w końcu można było docenić okoliczności przyrody

W zamieci gdzie na kilka metrów przed sobą nic nie można zobaczyć łatwo się zgubić. GPS zdecydowanie ułatwia nawigację w ciężkich warunkach!

Bajkowe zaśnieżone świerki

W schronisku ciepło a za oknem....

Poranna 7 km przebieżka
Szczęśliwe, już w bazie :) Kobiety same w górach to gwarancja niezapomnianej przygody!
Niedzielne trajektoria