25 listopada 2009

pierogi fiesta


Samemu nudno i smutni się gotuje, jeszcze smutniej i nudniej konsumuje, dlatego od czasu do czasu organizujemy sobie obiadki grupowe, tematyczne... coś z Polski, coś od Vale z Włoch, coś od Juana z Kolumbii, to znów coś hiszpańskiego, marokańskiego i tak w miłym towarzystwie i rozmowach na pięć tysięcy róznych tematów konsumujemy i pęczniejemy. Zatem moge się pochwalić, że ostatnio zrobilismy obiad z pierogami, jedne ruskie drugie z soczewica, ulepiłam tez mojego pierwszego pieroga w zyciu, niestety uprzedził mnie w tym wyscigu Hiszpan, ktory dumnie pozniej swoja wyzszosc pokazywal. Juan (na zdj) mial swoje male rewolucje zoladkowe zwlaszcza po tych z soczewica no ale... kuchnia kolumbijska nijak się ma do polskiej... :)
Cada uno sabe perfectamnete que es fatal cocinar para si mismo, mas fatal comer solo. Pues nosotros de vez en cuando organizamos algunas cenas para mezclar sabores, recetas de Europa, Africa, America. Sale algo incredible y muy rico y al final todos juntos pasamos tiempo muy bueno comiendo y charlando. Tal vez hemos organizado la comida polaca - Pierogi, muy parecidas a este en Italia que se llaman Raviogli. Nosotros lo hemos preparado unos con queso y patatas y otro con lentejas. Super rico! Yo y Hector tambien hemos hecho nuestros primeros pierogis en la vida y parece que tambien a Juan le gusto la comida polaca! :)

asi se trabaja en Andalucia



Spokojnie jestesmy w Hiszpanii... Ba! Na samym jej południu, prawdopodobnie w najbardziej rozleniwionej prowincji jaką jest Andaluzja. Wysokie, wręcz niepozwlajace normalnie egzystować temperatury latem (W Sevilli padła rekordowa temperatura 47 stopni) dają swoje odzwierciedlenie w egzystencji mieszkanców. Siesta jest tu rekordowo długa i aby coś załatwic najlepiej uporać się do 13/14 albo dać sobie juz spokój i odłożyc to na następny dzień albo na godzine najwcześniej 18. Podobny podział dnia obowiązuje również zimą.
Ciekawą równiez rzeczą, która moze draznić jednostki napływowe jest ogólny "slow-motion" Hiszpanów, zanim obsłuża, skasują, doradzą najpierw porozmawiaja, posmieja sie, wymienia kilka zdan z przypadkowymi osobami, pojda, wroca lub tez nie wroca, odbiora telefon, odpisza na smsa...Wszystko powoli, bez nerwow bo przeciez pospiech zabija. A kto ma czekac i tak poczeka. Dodam tylko, ze roboty drogowe wygladaja podobnie jak w Polsce (na zalaczonym obrazku) z ta jednak roznica ze ogolem pracuja krocej albo bardziej efektywnie.
Asi como funciona todo en Espana. Como estamos en el extremo sur de la peninsula pues tambien las temperaturas en verano nos matan. La mas alta en Sevilla era 47 grados! Imaginate! Por eso siesta es algo gracias a que se puede soportar este condiciones tan dificiles! Pero que me personalmente extrana es que los horarios de apertura de todos negocios son los mismos si estamos en verano o si estamos en invierno. La gente aqui trabajan sin prisa, poco a poco... primero tienen que hablan con todos alrededor, responder telefono, llamar, irse y venir o no vienen. Todo tranquilo, lento... totalmente diferente que en nuestra cultura mas de norte. Pero tranquilo! Estamos en Andalucia!!! :)

jamon serrano


Taki widok nie zadziwi tutaj nikogo. W barach, w restauracjach, w specjalnych sklepach, w marketach, na hakach i haczykach wiszą wonne wedzone szyny. Jamon serrano, czyli wedzona szynka z giry, szkity, łapy, nogi świńskiej. Są różne jej odmiany w zaleznosci od czasu dojrzewania: bodega, reserva i gran reserva, ktore dojrzewaja nawet do 16 miesiecy. Do rozbrojenia takiej szyny sluzy oczywiscie odpowiedni sprzet, specjalna forma w ktorej umieszcza sie rzeczona gire i ostry, długi nóz. Wazy to to kilka kilogramów i trzeba przyznac ze smak ma niepowtarzalny i zupelnie odmienny od wedlin jakie znamy w Polsce. Teraz tylko pytanie... czy do samolotu mnie z tym wpuszcza? :)

19 listopada 2009

alcázares reales de Sevilla


Czas z Medzikiem i JJ wykorzystujemy na lepsze poznanie miasta. Znów z aparatami wyruszamy w plener, zwiedzamy parki, nieznane dotąd zakątki Sevilli, co rusz gubimy sie i odnajdujemy. Z całą pewnością do najciekawszych miejsc, które udało nam sie wspólnie zwiedzić należy pałac królewski z XI wieku, Alcazar Real wzniesiony przez Maurów. Lód z obecnej Algierii i Maroka, który w czasach średniowiecza podbił Andaluzję. Ich kultura wywarła przemozny wpływ na architekturę ówczesnej Hiszpanii. Do dziś w Alcazarze oprócz cudownych ogrodów z labiryntami można podziwiać kompleks pałaców, uznawanych za najpiękniejsze w całej Hiszpanii tuż po Alhambrze w Granadzie. Alcazar zadziwia orientalną budową, licznymi pięknie rzeźbionymi łukami, kolumnami, mozaikami, uroczymi zacienionymi patiami, inkrustowanymi posadzkami. Niewątpliwie jest to budowla, która przenosi nas z naszej europejskiej kultury w zupełnie odmienną kulture południa.
Entre mil monumentos de Sevilla seguro este vale la pena a ver. Son las Alcazares Reales, el palacio de XI siglo que habia ido construido por Moros. Hoy el splendor de este lugar es gracias por los increibles jardines situado dentro de la ciudad y el palacio tan distincto con su architectura de que conozcamos.

16 listopada 2009

a minha equipe de viagem

Cristina, Hector y Marco
Amigos de Hector y nosotros en una calle estrechita.
W Lizbonie urządowaliśmy dużą grupą, moimi Sevillańskimi znajomymi - Cristina i Hectorem, Portugalczykiem Markiem z którym znam się z Tarify oraz około 10 znajomymi Hectora z Ameryki Południowej, Madrytu i Lizbony, którzy przyjechali świętować tu urodziny jednego kumpla. Zabrakło tylko Andre (naszego znajomego z jeszcze z Taviry, ISM), z którym jakoś nie mogłam się dogadać do godziny spotkania i Pedro (który od tygodnia czeka na powrót z Azorów ze względu na niekorzystne warunki pogodowe). Wielka ekipa wtapialiśmy się w tło wypełnionej tłumnie Lizbony przez równie tłumnie poruszających się fanów futbolu, którzy czekali na sobotni mecz ostatniej szansy portugalia-bosnia do mistrzostw świata.
Nuestro equipo de Lizboa, cuando conoces una persona al final quedas con otra diez, amigos de sus amigos y amigos de amigos. Eso es! :)

Lizbona - najpiękniejsze miasto Europy


Akcja z Lizboną była krótka i treściwa, padło hasło - jade furgoneta do Lizbony, jedziesz tez? Dwa telefony do przyjaciół w Lizbonie i na następny dzień już z Hectorem i Cristina jechaliśmy przez rozległe plantacje dęba korkowego do Lizbony, wielką furgoneta, z muzyką reggae i rzekomo 24 piwami :)
Lizbona jest cudnie położona na wzgórzach, ograniczona z jednej strony wybrzeżem Atlantyku, a z drugiej deltą Tagu. To właśnie stąd w okresie wielkich odkryć geograficznych XV i XVII wieku, a ściślej z portu Belem, wyruszały wyprawy morskie, które przyczyniły się do rozwoju królestwa i jego stolicy. Z dawnej swietności Portugalii, mało co dziś zostało. O potędze państwa przypominają już tylko monumenty i wzniosłe pałace. Cała natomiast Portugalia jest spokojnym, raczej ubogim krajem. Lizbona urzeka przede wszystkim swoim Bairro Alto (najstarszą częścią miasta) - plątaniną uliczek, niskich domków, kolorowych drzwi i okien, obdrapanych murów, suszącym się na sznurach tuż nad głowami przechodniów praniem, kościółkami, katedrami, zamkiem z którego roztacza się widok na całe miasto, kolorowymi małymi tramwajami dzielnie wdrapującymi się pod górę przy fanfarach klaksonów aut uwięzionych w za wąskich przesmykach. Niekiedy wydaje się jakby czas zatrzymał się w miejscu, a muzyka ulicznych grajków np na acordeonie przywodzi (znane mi zaledwie z filmów) czasy Polski przedwojennej :) Urzekające.
Od najstarszej częsci miasta rozchodzą się promieniście aleje, które wkraczają w najnowsze dzielnice miasta, wielkie parki na obrzezach, tudziez piekne szerokie, piaszczyste plaze wybrzeza. Wjezdzajac do miasta od strony południa nie mozna nie zauwazyc wielkiego mostu (25 de Abril) przerzuconego nad Tagiem, budowanego na wzor Golden Gate w San Francisco oraz ogromnej statuy Cristo Rey (Chrystusa), górujacej nad miastem na wzór Cristo Redentor w Rio de Janeiro.
Lisboa es una ciudad encantadora. Me parece mucho a San Francisco en los EE.UU. Puede ser por las tranvias pequenas subiendo las calles estrechas de la Lisboa montanosa, puede ser tambien por el puente de 25 de abril muy parecido a Golden Gate. Lisboa esta ubicado por un lado a la orilla de Oceano Atlantico y por el otro lado al Rio de Tag. El barrio antiguo (Bairro Alto) crece subiendo las colinas pequenas pero muy empinadas. Del rio de Tag salieron los barcos para descubrir el mundo en el siglo XV y XVII. Hace grandes descubrimientos Portugal no parece nada de su esplendor. Es un pais pequeno, pobre (en comparacion a Espana) pero con la gente super buena, abierta y encantadora. Una vez visitando Lisboa se puede enamorarlo muy rapido.

Magic y JJ en Sevilla


Yeaaaah! Przyjechali! Nasze kochane wujostwo z Ameryki! Dziadowa Medzikowa i JJ! :))) Wykorzystali swoje krótkie wakacje w Polsce na odwiedzenie nas w Sevilli i skontrolowanie co my tu tak na prawdę robimy! :) Jeeeee! Grande!!!!

Nuestros amigos de universidad acabaron de venir a Sevilla! Magic y JJ! :) Grande, grande!

encuentros raros


I zaczynamy, czas najwyższy znaleźć przyjaciół! :) Przypadek, absurd... jak to bywa w Hiszpanii. Zupełnie przypadkowy tapas w drodze w drodze powrotnej do domu, który zakończył się o 5 rano :) Dzień jak codzień. Dzięki ulicznemu grajkowi, Pepe o korzeniach cyganskich, bez dwóch zębów na przedzie, z rozstrojoną gitarą i talentem zupełnie przeciętnym, poznajemy zakręconą ekipę - Hectora, Aliego i Laure. Świetni ludzie, uwielbiający podróże i żyjący pasją. Po kilku dniach mamy wrazenie jakbysmy sie znali kilka lat! Powyzej pyszna kolacja ze specjałami hiszpansko-marokanskimi i marokanska szisza o smaku jabłkowym :)
Empezamos a conocer la gente! :) Al final! Coincidencia, locura, casualidad - tipico para Espana! Gracias a un gitano viejo, sin dientes, con la guitarra completamente desarcodada conocemos Hector, Ali y Laure. La gente super buena de Espana y un de Maruecos que viven en Sevilla. Pues nuestro corto tapas se cambia a la fiesta hasta 5 por la manana y al final nos parece que conozcamos esta gente mas que un ano! :) Que bueno! La foto es de cena con la comida maroquesa y espanola, fumando shisha de sabor de manzana. Que rico!

5 listopada 2009

carreras nocturnas y chicas deportistas


Z Martuszka mamy mocny program treningowy. Biegi w każda co drugą noc, a nastepnie wielka pętla krajoznawcza na rowerach trwająca zazwyczaj od dwóch do trzech godzin. A w domu, ktory tez ostatnio jest ogarniety mania sportowa cwiczymy zgodnie na zielonej macie wszelkie mozliwe wygibasy ja, Martuszka, Wero i Vale. No tak, w morzu plywac nie mozna, kite tez odpada wiec trzeba sobie znalezc inne zajecia :)
Aqui estamos! Deportistas numero uno de Sevilla! Cada segunda noche carrera nocturna mas la gran vuelta de bici por toda la ciudad! Que bien perder un poco de energia antes de dormir! Ademas chicas, Wero y Vale cada dia hacen flexiones y otras figuras raras en casa! Entrenamiento muy fuerte! Que bien! :)) Go go go!

parques de Sevilla



Park Maria Luisa

Choc Sevilla nalezy do miast strasznie gorących, wysuszonych na wiór przez kilka bezdeszczowych miesiecy w roku, a cała Andaluzja ma ogromny deficyt wodny - przywiazuje sie tu duza wage do utrzymania zieleni miejskiej. Kazda dzielnica a zwlaszcza centrum moze poszczycic sie cudownymi parkami. Wypelnionymi dziwnymi i rzadkimi (przynajmniej dla nas) gatunkami drzew i roslin, rozspiewanymi tysiacami ptakow dla ktorych wieksze parki sa ostoja spokoju w dzungli miasta. Parki francuskie i angielskie, te super uporzadkowane i te zupelnie dziko zarosniete, z altankami, jeziorkami, rzeczkami, fontannami, sciezkami, uliczkami, zakamarkami, pałacykami, bluszczem na drzewach, pawami, palmami, kaktusami, baobabami, cudami-niewidami.

Los parques en Sevilla son increibles. Aunque en toda Andalucia hace falta de agua, se cuida muy bien para los parques. Son los lugares donde se puede echarse siesta, tumbado en la sombra de palmeras. El sonido de fuentes, aves. Uno podria sentirse como en el medio de la selva salvaje que se encuentra en centro de gran ciudad.

4 listopada 2009

calor, calor



Sevilla nalezy do najbardziej gorących miast Hiszpanii. Średnia temperatura w ciągu roku wynosi 26 stopni. Teraz mimo tego, że jest już listopad temperatury takie jak powyżej na zdjęciu...

Ahora para poner nervioso a todos - en Sevilla aunque ya estamos en noviembre - hace mas o menos 30 grados! :) Que vida tan bella!

2 listopada 2009

Wero specialista de foto


yo - foto de Wero
Gracias hermanita! :)

plaza de espana foto session



Leniwe popołudnie spędzamy na "ogarnianiu kuwety", tak by za kilka dni juz wyjsc na miasto bez mapy i nie pogubic sie. Dzis Plaza de Espana, a ze swieciło słońce i miałyśmy aparaty postanowilysmy zrobic sobie mała sesyjke! :) Takie babskie słodkie lenistwo...
Plaza de Espana foto session y... nada mas :)

diabolo, angel, naranja mecanica y carnicera con pollo matador - Haloween


Dzien wszystkich świętych Hiszpanie obchodzą podobnie jak u nas w Polsce. Jest to dzien kiedy na grobach zapala się znicze za tych, którzy odeszli. Drugie oblicze tych świąt to pupularne, zamerykanizowane Haloween, gdzie na ulice wylegają rzesze młodych i starszych, przebrani za dibały, czarownice, nieboszczyków, topielców i innych potworów. I my w tą noc z Vale, Martą i Wero przebrałyśmy się i dołączyłyśmy do strasznie mrocznej fiesty na ulicach Sevilli. Marta jako diabeł, Wero aniołek, Vale rzeźnik z kurczakiem zabójcą u pasa i ja jako typ z mechanicznej pomarańczy :)
Aquí dia de los muertos se llama "Día de todos los Santos" (1 Nov.) y "Día de los difuntos" (2 Nov.) y de verdad es parecido a este en Polonia. Tambien se visita tumbas de los familiares y se pone las velas para recordar a los seres fallecidos. Aun hay el costumbre de Haloween, muy popular por todo el mundo. Asi que nosotras pasamos esta noche. Disfrazado por angel vel. Puti club (Wero), Marta como diabolo, yo como naranja mecanica y Vale como carnicero con pollo matador! :)